strona kampanii
d20 Modern
Marcina Turkota
dziekuję
Paulowi Klee
za inspirację
<o< kampanie >o< wstęp >o< świat >o< bohaterowie >o< opowieści >o>

Opowieść Trixie

o> prolog

o> część I

o> część II

o> część III

o> część IV

o> część V

o> część VI

o> część VII

o> część VIII

o> część IX

o> część X

o> część XI

o> część XII

o> część XIII

o> część XIV

o> część XV

Voodoo Blues

Nyadinu

Historia Johna

Glina...

Opowieść loa

OPOWIEŚĆ TRIXIE

V

Jaka fajna ta planeta! Są tu nawet koty w butach. I kapeluszu, i płaszczu. Takie duże koty, które nie chcą kupić pizzy.

o>

Nawet dość rano jest. Trixie ubiera się ładnie i ma zamiar iść na miasto. Ale Jondou mówi, że dzwoni jakiś Bevuaile i że coś go napadło w magazynie. A na dodatek ma to coś wspólnego z Bonjourem, który nazywa się jednak trochę inaczej. Wszyscy idą na pomoc. Ale najpierw na hamburgera.

Trixie musi się w końcu nauczyć jak nazywa się Bonjour. B'evu'a? Bovoile? Beauvoua? Czyjakoś. W każdym razie, stoi przed magazynem i dzwoni na policje. Ale policja mówi, że jak jest Voodounem, to sobie sam poradzi. Podobno w środku są jakieś gluty przeźroczyste.

Trixie wspina się do okna, żeby zobaczyć. Źle się ubrała, nie na akcje. Kiepsko się wspina w sandałkach, ale na szczęście sukienka jest tak krótka, że nie przeszkadza.

Przez okno nic nie widać, parapet za wąski, żeby próbować otworzyć. Trixie upuszcza pilnik do paznokci. Trzeba wleźć na dach. Trixie otwiera klapę na dachu i bawi się w Leona. Antresola pusta. A potem wszyscy wpadają do środka.

Strzelają, biją, a gluty bluzgają i plują. Potem jest spokój, a z Bonjoura i Indianina się trochę dymi. Trixie zbiera łuski ze swojego glocka, żeby policja się znowu nie czepiała. Przypomina sobie, że powinna zadzwonić i umówić się z Karen.

Resztki glutów się rozpuszczają, więc Trixie nabiera trochę jednego do pudełka po pizzy i chowa do lodówki. Obok sera i pozwolenia na broń.

Ktoś znowu dzwoni po policję i przychodzi kotek.

o>

Kotek nie tylko ma buty i płaszcz, ale także się nazywa! Chłopaki wysyłają go na górę i napada go kibel. Nie chcą odpowiadać na jego pytania, bo są głodni, a on nie chce zamówić pizzy. I w ogóle jakiś taki wodą oblany, czy co... Trixie nie jest głodna, porozmawiałaby z kotkiem, ale nic nie wie, a na dodatek on ją ignoruje. Buhuuu...

Czekanie na policję i pizzę się przedłuża i robi się nudno, więc Trixie idzie się rozejrzeć po magazynie. Ciekawe czy coś się zmieniło. I czego gluty tu szukały. I co to w ogóle za gluty były, bo w książkach o magii o nich nie było. I kiedy w końcu będzie można tu znowu mieszkać.

<o< początek Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie całości bądź części tekstów bez zgody autorów zabronione.
następna >o>