strona kampanii
d20 Modern
Marcina Turkota
dziekuję
Paulowi Klee
za inspirację
<o< kampanie >o< wstęp >o< świat >o< bohaterowie >o< opowieści >o>

Opowieść Trixie

o> prolog

o> część I

o> część II

o> część III

o> część IV

o> część V

o> część VI

o> część VII

o> część VIII

o> część IX

o> część X

o> część XI

o> część XII

o> część XIII

o> część XIV

o> część XV

Voodoo Blues

Nyadinu

Historia Johna

Glina...

Opowieść loa

OPOWIEŚĆ TRIXIE

XIII

I dobrze, że trzeba było sobie pójść. Wróci się kiedy indziej. Z miotaczem płomieni, jakimiś hounganami i haubicą. I dynamitem, albo napalmem. Podziemia są fuj!

o>

Łazili, łazili i wyłazili. W końcu znaleźli jakieś kotły gnomy i gluta. Glut był jakiś nadwyraz myślący i zatrzymał gnomkę jako zakładnicę. Zakładniczkę? Nieważne i tak mu to nie pomogło. Zakładniczce też nie bardzo to dobrze zrobiło, bo jak go Trixie rozwaliła, to się rozbryzgał i przypalił biedną gnomkę. I przynajmniej trzeba było wyleźć z tej fabryki.

Taksówka na nas czekała, ale taksiarz był tak upalony, że pojechał z Jondouem w bagażniku, a prowadził kotek.

Nie ma tu szpitalu, więc pojechaliśmy do houngana z tą małą. Ale loa nie chciało leczyć, tylko wszystkich wydymać. Indianin nie zna się na voodoo i nie ma cierpliwości. Wkurzył się, więc z dymania... yyy, znaczy z leczenia nici. Wszyscy pojechali do motelu i Indianin ładnie wszystkich opatrzył. Oprócz Trixie. Grrr... Biedna Trixie, to osłabienie z ugryzienia pająka, strasznie wolno schodzi.

o>

Dupa. Trixie nigdzie nie idzie, nikogo nie ratuje, nawet nie imprezuje, dopóki nie wydobrzeje. Paciorek i spać. Paciorek...? No, dobra. Po prostu spać. Trixie chce być zdrowa i śliczna. A nie poparzona, jak ta gnomka, hihi... znaczy, biedna gnomka.

<o< początek Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie całości bądź części tekstów bez zgody autorów zabronione.
następna >o>