strona kampanii d20 Modern Marcina Turkota |
dziekuję Paulowi Klee za inspirację |
|||
<o< kampanie >o< wstęp >o< świat >o< bohaterowie >o< opowieści >o> | ||||
Nyadinuo> Parada wizjiOpowieść TrixieVoodoo BluesHistoria JohnaGlina...Opowieść loa |
NYADINUParada wizjiPara z głośnym sykiem wypełniła wigwam, kiedy Szaman Kulawy Lis wylał kolejną partię wody na rozgrzane do białości kamienie. Otworzyłem oczy i popatrzyłem, trochę już mętnym wzrokiem, na Szamana skrytego za kłębiącą się w namiocie parą. Siedział i ze spokojem palił fajkę, a na jego pooranej zmarszczkami twarzy nie widać było śladu znużenia; góra, której nic nie poruszy. Kłęby dymu raz po raz wydobywały się z ust Kulawego Lisa, powołując do życia chmury przypominające w kształcie Zwierzęta. Pamiętam, że długo czekałem, wpatrując się w coraz to nowe "dymne" zwierzątka Szamana, zanim spośród dymu wyłoniły się pierwsze wizje. Przez cały czas męczyła mnie świadomość, że coś umyka mej uwadze. Kątem oka zauważyłem, że "dymny" kruk wytyka mnie swoim skrzydłem, a "dymny" wilk smutno kiwa głową. Zamknąłem oczy, a czterech opiekunów mojego życia przybyło, aby naradzić się i osądzić moje przyszłe i przeszłe uczynki. Przez moje ciało, niczym przez koryto strumienia, zaczęła płynąć stara pieśń, której słowa, pomimo że pamiętam je doskonale, zawsze umykają memu zrozumieniu. Pieśń Niczym Wierzchowiec niosła mnie przez krainy różnych wizji, czasem były to wspomnienia, a innym razem wizje rzeczy, których jeszcze nie doświadczyłem. Pamiętam, że leciałem nad gładką drogą bez śladu zieleni i miastem pełnym ludzi u jej końca, w samym środku tego miasta widziałem jezioro krwi i mnie myjącego w nim dłonie, jakby to była zwykła woda. Widziałem też Ludzi o duszach Zwierząt i Zwierzęta o duszach Ludzi. Wspomnienia i wizje, wizje i wspomnienia, przeszłość z przeszłością, radość ze smutkiem. Jedna wizja nieustannie powracała do mnie w czasie inicjacji, był to szybujący poprzez mgły kruk. Pieśń stała się bardziej melancholijna, a do mnie napłynęły wspomnienia, pierwsze polowanie, pierwsza squaw, zdziwiona twarz Szalonego Wilka, kiedy zamiast ze skórą upolowanego zwierzęcia przyszedłem z kurtką motocyklisty w jednej ręce, a karoserią Harleya w drugiej, zimna dłoń matki trzymana w mojej dłoni, kiedy odchodziła z tego świata znękana tęsknotą, bolesna świadomość braku wspomnień o ojcu. Czuję jak pod skórą przesuwają mi się kości, rana po kłach wilka pali żywym ogniem, a myśli ulatują pozostawiając po sobie jedynie zapach zwierzyny. Nie, to tylko kolejna z wielu wizji. Jak Szamani to wytrzymują? Jeśli potrwa to dłużej, to oszaleję!!! Lis mi opowiadał kiedyś o Pieśni, która pomaga odszukać drogę powrotną. Szkoda, że nie ma tutaj nikogo, kto by mógł mi Ją zaśpiewać. Tutaj są tylko wizje. Ponownie zobaczyłem kruka lecącego wśród mgieł. Pamiętam, że zobaczyłem Czarne Pióra na moich kolanach, a do moich uszu zaczęło docierać beztroskie Kraaa, Kra, Kraaa, NEVERMO-O-O-RE. W tle dało się słyszeć bardziej już poważną pieśń indiańskich szamanów. Powoli zacząłem rozróżniać miejsce i osoby, które mnie otaczają. Na moim ramieniu siedział kruk, a przede mną, wymachując jakimś świętym piórem, Szaman. |
|||
<o< początek | Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie całości bądź części tekstów bez zgody autorów zabronione. |
opowieści >o> |