strona kampanii d20 Modern Marcina Turkota |
dziekuję Paulowi Klee za inspirację |
|||
<o< kampanie >o< wstęp >o< świat >o< bohaterowie >o< opowieści >o> | ||||
Voodoo Blueso> prologo> Pizza Blueso> Trucizny...o> część I o> część II Opowieść TrixieNyadinuHistoria JohnaGlina...Opowieść loa |
VOODOO BLUESTrucizny...I- "Kahoona Pizza", słucham? W pukaniu było mniej strachu i szacunku niż zwykle. Beauvoir wyjął broń. Uchylił drzwi. - Nowy dostawca? - powiedział, widząc mężczyznę w szortach i hawajskiej
koszuli, trzymającego zamówione pizze. Odchylił skrzydło drzwi szerzej i zobaczył jeszcze dwóch mężczyzn. Jeden był podobny do "dostawcy", z tą różnicą, że w prawej ręce trzymał czarny neseser, zaś w lewej smycz, kończącą się pitbullem. Głos zaś należał do wysokiego mężczyzny w doskonale skrojonym, czarnym garniturze. Oczy osłaniały mu błękitne okulary bez oprawek. - Mam nadzieję, że nie przeszkadzamy panu o tak wczesnej porze? - zapytał
retorycznie mężczyzna. Usiedli na sofach, naprzeciw siebie. Beauvoir jak zwykle poprosił, by nie siadać na Cioci. Mężczyzna zdziwił się, nie widząc nikogo na sofie, ale spełnił polecenie. Chuck zaczął rozglądać się po wnętrzu. W połowie schodów spotkał rozsiadającego się krasnoluda. Zawrócił. Zachowanie Chucka nie uszło uwadze Beauvoira, co z kolei nie uszło uwadze mężczyzny. Szybkim gestem przywołał go do siebie. - Nie przedstawiłem się...- zaczął mężczyzna. - ...nazywam się Nygma,
Edward Nygma. Nygma uścisnął dłoń houngana. Zdjął okulary, odsłaniając wściekle zielone oczy. Uśmiechnął się. - Jestem właścicielem firmy E/Beverages. Moja firma produkuje napoje energetyzujące, na przykład E! lub E?!. Może panowie słyszeli? Beauvoir obejrzał się na Johna. Ten wzruszył ramionami i zmarszczył usta. - Przykro mi, nie słyszeliśmy. - powiedział. John zszedł ze schodów, wziął swoją pizzę, margaritę, wrócił na miejsce i zaczął jeść, w charakterystyczny dla siebie, mało wyszukany sposób. - Otóż z wymienionych wcześniej powodów, hmm, finansowych...- Nygma
lekko się skrzywił. - ...zmuszeni byliśmy wynająć jeden z tutejszych
magazynów, nr 38... Beauvoir ponownie spojrzał na Johna. Ten ponownie i równie wymownie wzruszył ramionami. - Cóż....- zaczął Beauvoir. -...z największą chęcią pomoglibyśmy panu,
jesteśmy też niezwykle zaskoczeni tą zbrodnią... Nygma podał hounganowi wizytówkę z inicjałem E. Nygma i numerami telefonów. - A w dowód mojej wdzięczności i dobrej woli chciałbym panom cos podarować. Mark, proszę. Mark wyszedł z magazynu i po chwili wrócił ze skrzynką napojów. Beauvoir uśmiechnął się. - Dziękujemy, choć to nie jest konieczne... IIBeauvoir zajął swoje zwyczajowe miejsce i zaczął skubać brodę. Po chwili z góry zeszła Trixie. John siedział na sofie i przyglądał się skrzynce. - No to mamy problem. - oznajmił houngan. - Jeśli dowiedzą się o Trixie... Wziął skrzynkę i wyszedł z nią do toalet. Po chwili wrócił, uśmiechając się. - No i wypite. - stwierdził, stawiając w kącie skrzynkę, pełną pustych
butelek. |
|||
<o< początek | Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie całości bądź części tekstów bez zgody autorów zabronione. |
opowieści >o> |