strona kampanii
d20 Modern
Marcina Turkota
dziekuję
Paulowi Klee
za inspirację
<o< kampanie >o< wstęp >o< świat >o< bohaterowie >o< opowieści >o>

Opowieść loa

o> sesja I

o> sesja II

o> sesja III

o> sesja IV

o> sesja V

o> sesja VI

o> sesja VII

o> sesja VIII

o> sesja IX

o> sesja X

o> sesja XI

o> sesja XII

o> sesja XIII

o> sesja XIV

o> sesja XV

Voodoo Blues

Opowieść Trixie

Nyadinu

Historia Johna

Glina...

OPOWIEŚĆ LOA

Sesja piąta

22 piękna

Po południu miało być wytwornie, wygodnie i spokojnie. Nie spełniło się żadne z tych założeń. Przed drzwiami rezydencji hrabiny Marie de Charles doszło do niemiłej scysji z jej majordomusem - Indianin nie chciał zostawić swojego gawrona na zewnątrz - w rezultacie za drzwiami pozostali obaj. Więc poszli na spacer.

Bardzo kulturalny obiad przyprawiony był obficie uprzejmościami i kurtuazyjną rozmową o niczym. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że gospodyni - starsza pani, po głosie sądząc - siedziała w drugim kącie salonu za półprzejrzystym parawanem i nie raczyła podejść do gości. Oczywiście przeprosiła za tę niemożność w kwiecistych słowach. A potem wyłuszczyła swą sprawę, owijając ją jednocześnie w bawełnę niedomówień i przemilczeń.

Faktycznie - na ścianach pozostały jedynie ślady po obrazach. Hrabina podobno je sprzedała. Sęk w tym, że ona tego nie pamięta, a poza tym była wtedy zupełnie gdzie indziej (oczywiście nie może wyjawić swego ówczesnego miejsca pobytu). A poza tym na jej konto nie spłynęły żadne pieniądze. I tak - nie ma ani obrazów, ani pieniędzy. Chce więc odzyskać albo jedno albo drugie, preferując raczej pierwsze.

Jedynymi osobami, którzy zdzierżyli tajemniczą niechęć hrabiny do współpracy (bądź co bądź prosiła ich o pomoc, więc powinna być bardziej szczera), byli Beauvoir i Trixie, John został bowiem wyproszony po swoim wybuchu szczerości. Obiecali pomoc i po szczegółowe informacje udali się do majordomusa - Françoisa. Ten powiedział, że hrabina faktycznie wyjechała szesnastego piękna, ale siedemnastego rankiem wróciła, weszła na jakąś godzinę i wyszła. Potem wróciła dwudziestego i spostrzegła kradzież obrazów. François wypłacił zaliczkę i podał adres do antykwariusza, u którego hrabina ponoć spieniężyła obrazy. Aha, i dał jeszcze Beauvoirowi karteczkę od swojej córki (tak, pokojówka, za którą John bacznie wodził oczyma, gdy podawała wino i potrawy, była córką majordomusa).

"Potrzebuję twojej pomocy. Murder of Crows. 20.00". Więc był w "Murder of Crows" o dwudziestej.

Sophie - tak brzmi imię tej pięknej Murzynki - była osobą oszukaną. Szukającą zemsty. Zemsty na Edwadzie Nygmie, który wykorzystał ją, by dotrzeć do hrabiny i wkraść się w łaski starszej pani. Ten, który ją wykorzystał do własnych celów, a potem porzucił miał za to cierpieć.

A Beauvoirowi to odpowiadało. Obiecał jej pomóc.

23 piękna

Wizyta w antykwariacie George'a La Fitte'a nie przyniosła rezultatów, a raczej rezultaty niespodziewane - Beauvoir poczuł się niedoceniony przez ludzi, oszukany przez loa... Antykwariusz powiedział, że ujawni informacje jedynie hounganowi voodoo - słudze sił wyższych. W jego oczach Beauvoir na houngana nie wyglądał. I tak houngan, który dla antykwariusza nie był hounganem, poczuł się oszukany. Wyszedł z antykwariatu i swe kroki skierował do rezydencji hrabiny. Oddał zaliczkę i zrezygnował z dalszego dochodzenia w sprawie "kradzieży" obrazów.

<o< początek Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie całości bądź części tekstów bez zgody autorów zabronione.
następna >o>