strona kampanii d20 Modern Marcina Turkota |
dziekuję Paulowi Klee za inspirację |
|||
<o< kampanie >o< wstęp >o< świat >o< bohaterowie >o< opowieści >o> | ||||
Opowieść loao> sesja Io> sesja IIo> sesja IIIo> sesja IVo> sesja Vo> sesja VIo> sesja VIIo> sesja VIIIo> sesja IXo> sesja Xo> sesja XIo> sesja XIIo> sesja XIIIo> sesja XIVo> sesja XVVoodoo BluesOpowieść TrixieNyadinuHistoria JohnaGlina... |
OPOWIEŚĆ LOASesja czternasta30 pięknaSzli dalej przez mroczne, nieoświetlane trzewia fabryki. Indianin znalazł ślady bytności jednej - żyjącej osoby - chodzącej w motocyklowych butach, jedzącej, myjącej się i wypróżniającej. Potem znaleźli ogromną podziemną halę, od wysokości trzydziestu stóp pokrytą girlandami grubych pajęczyn. Dostrzegli również kształty dziwacznych kokonów podwieszonych pod sufitem. Rychło wycofali się stamtąd. Potem dotarli do magazynu - pakowalni. Grupa flakowatych worków odbierała z pasa transmisyjnego puszki i butelki i układała w skrzynkach. Ich eksterminacja przebiegła sprawnie i szybko. Jeden uciekł. Potem dotarli do opustoszałego pomieszczenia, będącego niewątpliwie sypialnią - świadczyły o tym piętrowe łóżka. Z tego pomieszczenia zajrzeli do następnego - silnie śmierdzącego alkoholem, wypełnionego kotłami z fermentującą mazią, szkłem i rurkami. Po tym wnętrzu uwijał się brewer gnome, trwożnie rozglądając się na boki. Gdy bohaterowie wpadli do środka, czmychnął pod stół. John próbował go złapać, ale tamten sprawnie się wywinął i wskazał wzrokiem za jeden z kotłów, stał stał flaczany stwór, trzymając za głowę kobietę-gnoma. Trixie, niewiele myśląc, wystrzeliła czterokrotnie w kierunku tej istoty. Stwór upadł, a "uwolniona" zakładniczka upadła na ziemię, wijąc się w konwulsjach, spowodowanych piekącymi ranami od śluzu, który wytrysnął z ran postrzałowych stwora. Indianinowi udało się ją ustabilizować. Szybko ewakuowali się z podziemi i wsiedli do taksówki. Juan jednak, wypaliwszy kilka skrętów, nie był skory do jazdy i brania nadprogramowych pasażerów. Po krótkiej kłótni i szamotaninie Crane skończył za kółkiem taksówki, taksówkarz natomiast wraz z krasnoludem w bagażniku. o>Dotarli do przybytku jakiejś mambo. Młoda, otyła mulatka była jednak w stanie załamania. Wokół niej walały się puste butelki po rumie i ginie. Płakała. Dała się jednak namówić na udzielenie pomocy (a przynajmniej taką próbę). Zaczęła tańczyć wokół czerwonego pala i zawodzić. Po chwili jej taniec stał się bardziej wyuzdany. Jej głos stał się wysoki i nosowy. Zbliżyła się do Indianina, wykonując niedwuznaczne gesty. Życie i śmierć gnoma płci żeńskiej zdawały się nie robić na niej wrażenia. Jedyne zainteresowanie względem nieprzytomnej miało charakter seksualny. Pokłóciła się o to z Cranem i Indianinem, więc wyszli z przybytku, gonieni przez jej przekleństwa i wulgarne gesty. To było ich pierwsze spotkanie z loa Ghede. 1 radościZatrzymali się w "Spokojnej przystani" - motelu, w którym mieszka Crane. Wynajęli czwórkę i jedynkę. W czwórce spali Indianin, Trixie i gnomy, w jedynkach - Crane i Doe. Przez cały dzień Indianin zajmował się ich doglądaniem i leczeniem. Poszedł również na zakupy (po medykamenty i jedzenie). |
|||
<o< początek | Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie całości bądź części tekstów bez zgody autorów zabronione. |
następna >o> |